I już jej było brak. Życie znów nabiera właściwego tempa. Znów można wyściubić nos z ciepłego kąta na dłużej niż godzinę. Znów ćwierkanie nasyca ucho. Znów słońce zaprasza na zewnątrz. Znów chce się żyć, działać i zmieniać świat.
Zieleń dopiero nieśmiało otwiera jedno oko, ale coraz odważniejsze słońce zachęca do długich spacerów i spontanicznych włóczęg. Te natomiast skutkują coraz bardziej świadomym zakochiwaniem się w tej części pięknego świata w jakiej dane nam jest spokojnie żyć.
Kiedy znalazłam ten punkt widokowy na Wzgórza Dylewskie, podziękowałam Bogu, że jestem właśnie tu.